• struktura

    Mam wrażenie, że mobbing działa najintensywniej tam, gdzie są struktury zastane, typu urzędniczego (co nie musi oznaczać urzędu, ale bardziej czegoś, co mieści się w prawach Parkinsona, gdzie wewnętrzne struktury zaczynają się odrywać od celów calej organizacji i żyć same dla siebie), bierne, złożone z wielu pracowników podobnych do siebie i robiących podobne prace, zmajoryzowane jakąś cechą szczególną lub homogeniczne pod względem płciowym. Tam też, gdzie działa silna zsada formalna i silna tradycja posłuchu.

    Wojsko, kler (wybitnie!), szkolnictwo, administracja publiczna, banki, partie masowe (!), państwowe molochy z przerostami zatrudnienia i kadrą świętych krów (zarządy sterowane politycznie, związkowcy – święte krowy nieróbstwa a rządzenia), w rodzaju PKP, czy spółek górniczych zbieranych w konglomeraty itp. – to najlepsze środowiska do szerzenia się mobbingu, a nawet molestowania seksualnego.

    Znalezione obrazy dla zapytania mobbing przykłady

    Mobbing działa tak jak opisujesz, a wgląd robisz bardzo szczegółowy i żywy.

    Dotego obrazu dodam jeszcze coś nietypowego, niejako odwrotnego. Jest bosing, a jak się nazywa przeciwieństwo bossingu? To także jest powszechne: jestem szefem i już jestem mobbingowany – pojawiają się pracownice jawnie, lu półjawnie sygnalizujące ochotę na wkradzenie sie w moje łaski, uzyskanie pozamerytorycznych względów i zbudowanie sobie takiej pozycji o jakiej opowiadają tysiące seksistwowskich dowcipów o sekretarkach, asystentkach i pilnych pracownicach. Coraz intensywniejsze perfumy, coraz wyrazistsze malowanie, coraz większe dekolty i krótsze spódnice i cała gama innych środków. Dzieje się to nieraz wręcz automatycznie: jest (nowy) szef, trzeba sie mu przypodobać i na tym zyskać.

    Robią to nie tylko kobiety, mężczyźni teź, choć nieco rzadziej (chyba i nieco) oraz używają innych środków. Takich środowisk, braku mobbingu nie ma. Wszyscy zetkneli, widzieli. Od najmlodzszych lat pamietam. Do dzisiaj w Szwecji. W Hollandii, w Grecji. Wszystkie srodowiska. Jak maly bylem, nie wiedzialem nazwy. Dowiedziale jak w Szwecji wyladowalem, dorosly. O tutejszych stosunkach moge napisac. Sa programy. Szkolne, pracownicze, organizacyjne etc. do zapobiegania. Czasem dobrze dzialaja, czasem mniej. Ale sa. W kazdej org, dowolnego typu, jest obowiazek taki programu zapobiegajacego miec. Obowiazek miec plan. Plan co robic jak pojawi mobbing/bossing. Dotyczy prywatnych, komunalnych, panstwowych org kazdego typu. Mobbing kosztuje pieniadze, obniza efektywnosc. Jak w Niemczech. Wszyscy wiedza, a jest. Mobbing jest.

    Jest w tym coś z instynktu (wiele) stadnego i walki o pozycję środkami niezwiązanymi z zasadą merytoryczności. W istocie to coś więcej niż prosta refleksja, żeby się nie kopać z koniem. W szkole podstawowej sie zetknalem, gdy sie zorientowalem, ze nauczycielki to idiotki, ktore wiedza mniej niz ja. Jak mnie scigac zaczely, to sie po prostu ciut wiecej i troche lepiej uczylem i jak sie przekonaly, ze umiem i wiem jeszcze wiecej, to zeby na idiotki mniej wychodzic, odpuscily.

    W pracy roznie bywalo, ale albo mialem szczescie, albo szefow bardziej bojacych sie mnie niz ja ich. Pozniej glownie pracowalem na swoim, a jak zatrudnialem kogos, to traktowalem partnersko, bo z „niewolnika nie ma pracownika”.

    W Uk tylko niecaly rok pracowalem na etacie. Prace mialem swobodna, to znaczy nikt mi na rece nie patrzyl, a rozliczany blem na koniec tygodnia. Kierownik pod koniec tego tygodnia „wsiadl” na mnie z zarzutami, ze to czy tamto, zaniedbalem, czy nie wykonalem. Jego slowo, przeciw mojemu. Wszystko na gebe. Ale wyszedwszy z krolewstwa dupokrytki, bez wachania najmniejszego sam zastosowalem dupokrytke, to znaczy prosciutenki system notatek z kazdego dnia, gdzie mialem zapisane zadania i notowalem godziny i czas. Do tego wstawialem „zlecenia nadzyczajne” burzace agende. Na koniec drugiego tygodnia, gdy zaczal na mnie wsiadac, juz nie na gebe, tylko z notatek z zaznaczonymi godzinami mu odpowiadalem. Przy srodzie juz zrozumial, ze wyszedl na idiote i dal se siana. Nigdy wiecej juz nie probowal na mnie „wsiadac”, bo widzial, ze mam w reku ten swoj notatnik.

    Tak wiec sa metody „techniczne” poradzenia sobie z mobbingiem i pewnie anumlik z seleukosem cos dorzuca jeszcze. A moze i inni tez. Od siebie dodam, a wlasciwie dopowiem, ze najgorsza menda szefowska bedzie wolala zostawic w spokoju i nie ryzykowac konfliktu z kims kto jest silniejszy psychicznie i nie okazuje strachu.

    Jest jeszcze problem w sytuacjach, gdy organizacja „zmienia kurs”, czy sie gleboko przeorganizowywuje i „starzy”pracownicy zachowawczo sie buntuja. Kiepsciak bedzie wymuszal, zdolny przekona.

    A w zupelnosci sie z Toba zgadzam, ze im mniej w czlowieku, tym silniej ukrywa to „mniej” i tym bardziej wymusza, a opornych dyscyplinuje mobbingiem. Coz na to poradzic w ogolnosci to nie wiem, kazdy przypadek inny jest i wymaga oddzielnego podejscia zeby zrozumiec i poradzic.

    Szefowie się do tego raczej nie przyznają, bo to cieszy ich szefowską próżność i samczą władczość (może samiczą też?), ale też jest uciążliwe, żenujące i potrafi nieźle zepsuć stosunki pracy. Każdy wie w organizacji które to są „aniołki szefa” i zwykle trwa wojna, albo ciche uklady: jak się dostać do „ucha prezesa” poprzez aniołka i jaką cenę nalezy za to zapłacić aniołkowi i szefowi.

    Największe moje zdziwienie, swego czasu, było takie, że dobrze wyszkolone „aniołki” to właściwie instytucja, spadła na mnie po poprzednim szefie. Jest tradycja w stadzie, jest tradycja w narodzie i jest z tym problem wobec całego wydziału czy przedsiębiorstwa. Gdzie są aniołki, są – automatycznie i bez woli – antyaniołki, gdzie działa właśnie bossing i prosty mobbing.


  • Commentaires

    Aucun commentaire pour le moment

    Suivre le flux RSS des commentaires


    Ajouter un commentaire

    Nom / Pseudo :

    E-mail (facultatif) :

    Site Web (facultatif) :

    Commentaire :